Magda wstała, i, lekko kulejąc, wyszła na dziedziniec, rozglądając się dokoła bacznie i niespokojnie. Nie odpowiadała nawet na radosne okrzyki samca, który siedział na drzewie za parkanem i wyciągał ku niej ręce.
Śledzący ją Burney, szepnął do chłopaka:
— Wypuść Filuta na ganek, Jurku! Nasi przyjaciele za chwilę odejdą do dżungli!
Jurek z ciężkiem westchnieniem spełnił rozkaz Amerykanina.
Filut w podskokach i podrygach z piskiem podbiegł do matki.
Szympansica wzięła go na ręce, przytuliła do piersi i przelazła przez płot.
Stało się to przed wieczorem.
Nazajutrz nikt nie widział szympansów, lecz na trzeci dzień stary szympans powrócił i, usiadłszy na drzewie, długo i radośnie nawoływał:
— O-o-o-o!
Była to jego ostatnia, pożegnalna wizyta.
Jurek przez cały jeszcze miesiąc bawił w afrykańskiej siedzibie ojca, lecz już ciekawszej przygody, niż ta z mądremi szympansami — nie zaznał.