i Mazurami, wdzierającymi się zuchwale w mroczne ostępy puszczańskie. Nic jednak, oprócz kilku głazów, zgruba ociosanych, i lejkowatych zawalisk, nie pozostało na grodzisku Trojdenowem, co nie powstrzymuje wcale wyobraźni ludowej. Toteż istnieje od wieków i wciąż jeszcze żyje tam wiara w komory i przekopy podziemne z ukrytemi w nich skarbami. Zapewne Litwini jeszcze wyparli z tych okolic niespokojnych sąsiadów, bo zdaje się, nigdy już nie wzniesiono tu potem warowni. Nie uczynili tego Radziwiłłowie ni Glińscy, władający Rajgrodem, już miastem, nie pomyśleli o tem Kiszkowie, Dulscy ani Medekszowie. Nie mieli już zapewne obaw o swoje ziemie rajgrodzkie, o jezioro rybne i łowną puszczę, do dziś dnia obfitującą w zwierzęta i ptaki. W rządowem uroczysku Grzędy założono rezerwat łosi, kuszący miejscowych Mazurów możliwością pięknej zdobyczy łowieckiej. Gajowi niestrudzenie czuwają nad bezpieczeństwem rzadkiego zwierzęcia.
W wesołym, słonecznym kościele znajduje się czczony powszechnie obraz Matki Boskiej Rajgrodzkiej, do której odbywają się nieraz bardzo liczne pielgrzymki. Jezioro i miasteczko widziały wiele
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/104
Ta strona została uwierzytelniona.