Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.

zwierzyniec, nad którym pieczę szczególną miał starosta knyszyński, ojczyźnie zasłużony — Jan Zamojski. Przywoził król ze sobą umiłowaną małżonkę Barbarę, z możnego rodu Radziwiłłów — tę, przeciwko której intrygi knuła królowa — matka, Bona. Gdy zaś śmierć zabrała Barbarę, niepocieszony Zygmunt August kazał całe niemal miasto kirem żałobnym zaciągnąć. Tu, wiedziony jakgdyby jakiemś przeczuciem, zjechał król na schyłku swego żywota, a wtedy stała się rzecz dziwna, niesłychana, zbrodnia zuchwała, crimen laesae majestatis. Jagiellon, ujrzawszy swój dwór puszczański, wpadł w tęsknotę, czując tu szczególnie żywo obecność ducha niezapomnianej Barbary. Oddawna już jeździł, mając w swym orszaku wszelkich czarowników i magików, którzy mieli go bawić i z więzów tęsknicy wyzwalać. Rękodajny królewski, Mikołaj Mniszech, z rozkazu pana co wieczora urządzał „inwokacje“, w celu ukazania się ducha Barbary, a chciwy i bezczelny targnął się wkońcu na rzecz straszną. O północy, gdy wiatry styczniowe ciskały i kręciły śnieżycą, w półciemnej komnacie stanęła nagle przed królem Barbara w całym przepychu szat monarszych. Zygmunt rzucił się ku upragnionemu cieniowi, gdy wtem ramiona stęsknionego małżonka ogarnęły żywe ciało niewiasty. Była to Barbara... Giżanka, mieszczka knyszyńska. Zwiedziono nieszczęsnego króla.
Z dworu Zygmunta pozostały resztki fundamentów, „studnia Giżanki“, niewiadomo dlaczego zasypana i stare drzewa w parku, otaczające majętność Knyszyn. Nikt nie może stwierdzić, że w tym właśnie zamku przebywał, dręczony tęsknicą Zygmunt August, bo i na górze Zamkowej,