Ta strona została uwierzytelniona.
pozostało w rękach pani Izabelli, nie Branickiej już, lecz wojewodziny Andrzejowej Mokronoskiej. Aczkolwiek ślub jej z panem starostą odbył się w tajemnicy, aby „pani Krakowska“ korzystać mogła nadal ze swego dożywocia, — była to jednak tajemnica Poliszynela. Wdowa po hetmanie rozpoczęła nowe życie i nowy tryb jego wprowadziła — w Wersalu. W Warszawie, odgrywając wielką rolę na dworze króla i — w kołach masońskich, — gdzie rej wodził rzutki i zagadkowy Mokronoski, w Białymstoku łożyła duże sumy na szkolnictwo, szpitale — rozbudowę i kulturę swego miasta. Wersal nie stracił nic na popularności, kto wie — może zyskał nawet! Król Jegomość bywał tu teraz częstym bardzo gościem. Odwiedził także „panią Krakowską“ cesarz Józef II pod nazwiskiem hrabiego Falckensteina — a honory domu czynił wtedy wojewoda, generał Andrzej Mokronoski. Przez kilka dni bawił tu wielki książe Paweł z małżonką; królewski wygnaniec Ludwik XVIII, podróżujący pod przybranem nazwiskiem hr. de Lille, był również gościem Izabelli Branickiej. Dziedziczka była świadkiem tragicznych dla niej samej — i dla całej Polski nieszczęść, gdy to w pałacu białostockim żegnała swego brata króla w drodze na wygnanie jego do Grodna, i wtedy, gdy, po upadku niepodległości ojczyzny, jej Białystok stał się częścią zaboru pruskiego. Izabela zmarła w 1809 roku — otoczona miłością i powszechnym szacunkiem, gdyż, jak zaznacza w swych pamiętnikach Potocka, „była skromna i prosta w swych