Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

klątwę na rodzinę swego gnębiciela. Legenda twierdzi, że wszyscy Ciszowie poginęli marną śmiercią lub zrujnowani na mieniu i duchu rozproszyli się po świecie. Bądźcobądź obie opowieści, związane z lasem, przezwanym „Wieszownik“, wywołują ponure wrażenie, zupełnie odpowiadające jego mrocznemu, niemiłemu wyglądowi.
Na wschód od Świsłoczy za dawnych jeszcze czasów powstały liczne osiedla puszczańskie — Mścibów, Montowty, Wielkie Sioło, Skrebły, Hniezno, które poczęści broniły handlowego traktu poprzez puszczę, częściowo rozrosły się wokół karczem i stacyj pocztowych, gdzie zmieniano konie i gdzie strażowały oddziałki zbrojne, wystawiane przez leśników lub właścicieli prywatnych. W Hnieźnie pozostał bardzo stary kościołek gotycki, zapewne obronny niegdyś. Przez pagórkowatą miejscowość, pociętą polami, szosa dobiega do dużego i malowniczego miasta powiatowego, Wołkowyska, rozciągniętego na przestrzeni siedmiu kilometrów, nad rzeką Wołkowyją, w dolinie z trzech stron otoczonej pagórkami. Stara to osada, tak stara, że o jej początkach różne istnieją podania. Jedne twierdzą, że było to miejsce składowe dla towarów puszczańskich, wywożonych na Niemen w celu dalszego ich transportu, a nazwę swoją otrzymało od wycia wilków; drugie mówi o niejakim rycerzu Zabejce, który oczyścił puszczę koło rzeki Nietupy od bandy zuchwałych watażków Wołoka i Wiska, wyciąwszy ich ludzi, a samych hersztów powiesiwszy. — Na miejscu stracenia leżał