budowali swe życie gromadne, zakładając podwaliny przyszłej Polski Piastowej i Jagiellonowej Mazurzy, Kujawianie, Polanie i Wiślanie. Tylko tam, gdzie od głównego szlaku wędrówek ludów i od morza rzeki wdzierały się do puszczy, torując sobie i ludziom drogę — dobrobytowi, a nawet istnieniu mieszkańców rdzennych groziły częstokroć najazdy obcych przybyszów. To właśnie stało się przyczyną zniknięcia Dulębów nadbużańskich, Obodrytów, Weletów nadłabskich, Prusów, podbitych przez Germanów, którzy zagarniali ich ziemię, jak również, obszary, należące do Pomorzan, bijąc w nie taranem od ujścia Odry i Wisły; tem się też tłumaczy powodzenie najazdu Krzyżaków na Żmudź i Litwę, gdzie zakute w żelazo rycerstwo posuwało się z biegiem Niemna i jego dopływów. Z drugiej strony — doliny Narwi, Bugu i ich dorzecza dopomogły przedsiębiorczym Mazurom szybko wyprzeć Jadźwingów z ich odwiecznych siedzib i zagarnąć najpiękniejsze połacie puszczy, która okryła niegdyś martwą po panowaniu tu lodowca część lądu — gdzie zrządzeniem losu usadowiła się Polska historyczna.
Wdzierający się do puszczy przybysze — czy to wojownicy, czy kupcy, czy podróżnicy lub misjonarze roznieśli po świecie wieść o cudach, dziwach, strachach, grozie i bogactwie olbrzymiego kraju, ukrytego w mroku kniei. Posmak bogactwa wzbudził chciwość i ona to więc dała powód do wielowiekowej walki o władanie puszczą. O to tylko zapewne walczyli saksońscy książęta, Waregowie i Duńczycy, Mendog i Olgierd, kneziowie mazowieccy, krakowscy, śląscy i pomorscy. Skóry, mięso i ryby, miód, wosk, smoła i „złoto północy“ — bursztyny pociągały ku sobie chciwych kupców i wojowników drapieżnych, a gdy zwiedziano się o mnogości nieznanej gdzieindziej zwierzyny — pęd ku zdobyciu jej stał się tak silnym i nieprzepartym, że cechuje sobą długi okres dziejowy.
Nie wcześniej niż w wieku czternastym dopiero poczęto rozróżniać poszczególne puszcze: Królewską, Wizneńską, Kurpiowską, Białą, Zieloną, Błudowską, Białowieską, Nadjeziorną t. j. dzisiejszą Augustowską — i inne, do tego zaś czasu istniała tylko jedna, jedyna — puszcza, pełna dziwów, strachów, wrogów i skarbów. W niej to przez piętnaście, a może i więcej wieków po wstrząsającej tragedji Syna Bożego i Człowieczego trwały kulty niezliczonych bóstw pogańskich; w niej to po rozległych kujawach miały siedzibę tury i żubry, wymarzona zdobycz najśmielszych łowców, królewska zwierzyna, mocarze ponurych ostępów puszczańskich, godni współzawodnicy olbrzymich niedźwiedzi o siwych karkach i paszczach krwawych.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.