jesionowo-świerkowo-olszowy, i wreszcie prawdziwy oles, — tak bardzo charakterystyczny dla ościennego Polesia. Sprzeciwiają się jeszcze burzącej sile czasu olbrzymie dęby i świerki, jakgdyby zsiniałe suche i martwe, rzekłbyś — skamieniałe za życia, lub jak ów świerk, co stoi niby przeogromny kandelabr na ołtarzu, jakim jest ziemia cała przed obliczem Najwyższej Potęgi Tworzącej. Wpobliżu granicy parkowej, za mostem Sierganowskim inny świerk siedzi okrakiem na wywrocie dębowym, a korzeniami głównemi w ziemię wspiera się mocno, bocznemi zaś ni to linami osiecił, obezwładnił, w pęta wziął kłodę zmurszałą. W różnych miejscach w Parku, wpobliżu zwykłych nawet szlaków turystycznych wiele innych dziwów i cudów nagromadziła prastara puszcza polska, o którą nasi dawno umarli przodkowie walczyli z Jadźwingami, Litwą i Rusią. Uczą te dziwy i te cuda umiłowania Natury i jej z niczem niezrównanego piękna i harmonji, budzą namiętne pragnienia, aby piękno to oszczędzano wszędzie — i powtarzano sobie niby przysięgę: „ochraniaj i miłuj czarowną przyrodę swej ojczyzny, szanuj życie wszystkiego, co żyje w niej i co tylko pragnie żyć!“
Ileż to natchnienia dają człowiekowi te malownicze lub groźne zakątki puszczańskie! Jakąż siłą wieje od tego oceanu zieleni! Uczeni i ucząca się młodzież poznają tu tajemnice bytu, ukryte prawa natury, a przybywający do puszczy goście zagraniczni nie zapomną nigdy czaru naszych borów i grudów, bo tylko u nas pozostały podziśdzień te cudowne resztki przedhistorycznych puszcz, pełnych wyczuwanych wyraźnie tajemnic i ich nieznanej przeszłości, gdy to człowiek pierwotny pierwsze nieśmiałe jeszcze stawiał tu kroki. W lecie — przybrana w płaszcz zielony, na jesieni — w szaty barwne i złociste, w zimie —
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/169
Ta strona została uwierzytelniona.