Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

Parka jednak snuła nieustannie swoją nić i wieki biegły, niby paciorki różańca. Zmieniały się czasy, ludzie i ich dążenia. Opiekuńcza puszcza stanęła im na przeszkodzie. Ogniem i toporem poczęto ją trzebić i wykarczowywać korzenie rozłożne, co od tysięcy lat tkwiły w piachach i próchnicy. Człowiek wydzierał jej chciwie i nielitościwie zagony ziemi ornej, a sam wcinał się głębiej i dalej w zbity gąszcz kniei, walił olbrzymie dęby, sosny i świerki, ćwiartował ich strzały i trzony, — i prąc wciąż wprzód, z kłód, płach, belek, desek i dranic budował chaty nowych osiedli, co były, niby wysunięte daleko placówki, dla nowych zdobyczy i zwycięstw.
Starosta mścibogowski — Grzegorz Wołłowicz ułożył dla króla Zygmunta Agusta obszerną rewizję z planami puszcz oraz przesmyków zwierzęcych Wielkiego Księstwa Litewskiego. Działo się to w r. 1559, ale pan starosta już uskarża się na trzebienie puszczy i wylicza cały ich szereg, chociaż obecnie o większej ich części nikt już nie pamięta. Puszcze: Sterbalska, Noińska, Fojeńska, Lubińska, Zdzitowska, Łyskowska, Bielska, Perstańska, Przełomska, Jurborska, opisywane przez starostę Wołłowicza, zniknęły prawie całkowicie, albo też może ich nazwy z biegiem czasu uległy zmianie.