Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

skory do pieniactwa, a pełen instynktu posiadania. Lubi on „przed rakami i po rakach udźgać się, jak czterech chłopów“, a „utrapienica“ — inaczej — siwucha, sznapa lub „obraza-boska“, choć „smoli ją“, „goli“ i „zakrapia“ potężnie, — nie szkodzi mu, jak też i tabaka, którą Mazurzy puszczańscy palą i zażywają z tabakier brześcianych. Umieją oni też zakląć tak dosadnie i siarczyście, że Litwin aż żegnać się zacznie, a Czarnorusin zębami tylko zgrzytnie i mruknie cichutko: „obyć ciebia małaszka (błyskawica bez grzmotu) spaliła“. A chłopak mazurski, strzegąc, po miejscowemu zaś — „piląc“ konie, patrzy i słucha, jak „furgają“ i „cilikają“ wróble, jak „tarkocze“ koło młyńskie, a w krzakach słowik „wycina“. „Bajki on lubi robić komuś nawzder“, co ma znaczyć, że ochoczy jest do czynienia naprzekór, dla żartu, dla śmiechu.
Ubiór swój tradycyjny włościanie zmienili w dobie obecnej, bo fabryki białostockie, choroszczańska i supraślskie nauczyły ich używać fabrycznych tkanin — wełnianych i bawełnianych, a żydki — krawcy do miejskich przyzwyczaili ich mód. Dawniej zaś nosili długie, białe, szare lub granatowe sukmany, nieraz nawet z pętlicami, krótkie kurty ciemne i jasne, płócienne koszule, pasy barwne, lniane portki, zakładane w buty z cholewami, czapki kształtu, jaki komu do gustu przypadł, ten okrągłą, tamten rogatywkę ze smuszkami. Kobiety wdziewały sukienne „przyjaciółki“ do kolan, zdobne w metalowe guzy, cienkie koszule płócienne z wykładanym kołnierzykiem — krezą, na głowie — chusty lub czepki, a na plecach wełniany szal barwny — pasiasty lub kratkowany. Spódnice noszono tu długie z perkalików ciemnych, lub białe z fartuchami. Niedawno jeszcze dziewczyny chełpiły się warkoczami, w węzeł ułożonemi i iglicą spiętemi, na to zaś wianek wkładano lub całe uczesanie zdobiono pękami kwiatów. Ale teraz zdobywa sobie palmę zwycięską „ondulacja“, o wiankach i kwiatkach zapomniano.
Starzy Biało- i Czarnorusini noszą jeszcze sukmany szare, świtki z samodziału wełnianego ze stojącym, niskim kołnierzem, przepasane różnobarwnym pasem, czapki siwe, barankowe z czarnym wierzchem i z klapą na uszy. Kobiety zdobiły dawniej głowy w namietki i czepki; stroiły się w gorsety, sine kaftany do kolan, fałdowane z tyłu. Dziewczyny zaczesywały włosy gładko... Ale są to już czasy przeszłe. Fabryka, miasto, moda i reklama handlowa zabijają lub nawet zabiły już dawny, malowniczy strój.
Domy wiejskie dekowane są gontami lub słomą, mają wysokie progi i okna szerokie, obok — stodoła z małem okienkiem — „wy-