Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

glądkiem“, chlewek — „karmik“ dla wieprzków, szopa i stajnia, gdzie wiszą „duhy“, stoją kałamuszka i wóz z „hołoblami“ na modłę rosyjską. Na wschodnich krańcach puszcz, gdzieś na obrzeżach bagien, znaleźć można pierwotną chatę poleską, niską, o wnętrzu ciemnem i wielkim piecu...
Poza zwykłem zbożem, sieje ludność miejscowa buber (boby), bluscyk (fasolę) i saczewkę (soczewicę), a na ziemiach lepszych — uprawia ten i konopie. „Kścią się“ (kwitną) sady koło zagród, na łąkach pasterze nawołują bydło i odpędzają wilki drewnianą trąbą — ligawką, „żywinę“ zaś popędzają długiem „batlorzyskiem“ i okrzykami: „heć, kse, byciu!“ W zimie po chatach baby i dziewczyny tką grube płótno — „part“ na spódnice, portki, onucze, obrusy, ręczniki i — cienkie, białe lub ze wstawkami wzorzystemi. Są to słynne „przetykanki“ z nici barwnych, wykonywane podług wzoru geometrycznego — pozostałość prastarego tkactwa. Takie „przetykanki“ o misternym rysunku zdobią koszule i suknie kobiet i mężczyzn na piersiach, ramionach i rękawach. Puszczańskie niewiasty pochwalić