Rzemieślnicy — szewcy, krawcy, kowale, bednarze, powroźnicy obsługują potrzeby ludności puszczańskiej. Sporo też znajdzie się tam garncarzy, a wyroby ich zasługują na uwagę i nieraz wprowadzają w zdumienie swą niezwykle piękną, estetyczną formą i mistrzowskiem wykonaniem: misy i dzbany z pobiałką, żółte i zwykłe „siwaki“ — zupełnie czarne, bez polewy, tak odpolerowane gładzikiem, iż wydaje się, jakgdyby poddano je grafitowaniu. Motywy rysunkowe na przedmiotach polewanych odpowiadają trybowi życia ludności leśnej. Są to więc ptaki, swastyki, drzewko — emblematy rolnicze i łowieckie. Inne znów — odpowiadają emocjonalnym przeżyciom, a więc te same ptaki, liście, swastyki, lecz wyrażające ruch. Wśród dzbanów pojawiają się już kształty tykwowe z długą szyjką i rozszerzeniem na niej. Uczeni widzą w tem wpływy południa. Ciekawe są tu gliniane niecki na trzech nóżkach, z tulejką dla wstawienia drewnianej rękojeści. Naczynia tego rodzaju służą do warzenia strawy na węglach lub na małym ogniu, a są bardzo pospolite w stepach Kirgizkich i w Azji Środkowej.
Ludzie leśni przechowali zabobony i przesądy, ciemne nieraz jak puszcza. Naprzykład, gdy w zimie umrze pszczelarz, ktoś z rodziny „budzi“ pszczoły w ulach, bo inaczej może zginąć cały rój; podczas pogrzebu we wsi nikt nie powinien spać, gdyż inaczej śmierć zapamięta to sobie. Do wozu z nieboszczykiem należy zaprzęgać wyłącznie wałacha, lecz nigdy klaczy, która stałaby się jałową; rodzice nie wynoszą sami umarłego dziecka z chaty, gdyż wszystkim innym dzieciom w rodzinie groziłaby śmierć. W domu, gdzie mieszka narzeczony, przez trzy ostatnie miesiące roku nie wolno ruszać kołowrotka i krosien, gdyż młodzieniec „nadaremnie kręciłby się, jak wrzeciono“. Tam i sam po Zielonych Świątkach chłopi palą w nocy pod krzyżami brzozy, któremi umajone były domy. Taki zwyczaj jest niezawodnie echem prasłowiańskiej Kupały, a koło Tykocina nazywa się nawet „Kupalnocki“.
Mazurzy, mieszkający na obszarze puszczańskim, przechowali niektóre obyczaje, których początek tkwi we wczesnem średniowieczu. Do takich należy chodzenie na zapusty z kozą, bocianem, w wigilję zaś Nowego Roku — z niedźwiedziem i wymuszanie „wołoczebnego“ — datków, pod groźbą, że krowy mleka dawać nie będą, a robactwo zniszczy zboże i len. W środę popielcową w sieni sąsiadów rozbijają garnek z popiołem, skaczą przez pień drzewa, ustawionego w karczmie, co sprzyja urodzajowi wysokiego lnu i owsa. Do tych prastarych ech pogańskich należy śmigus wielka-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/196
Ta strona została uwierzytelniona.