martwych drzew i potężnemi wykrotami. A potem, dumna radowała się bujnie pogwarem donośnym, rozkiwaniem koron i rozmachem konarów witając wojsko polskie, gdy zwycięskie ścigało na cztery wiatry rozproszone pułki czerwonej hordy bezbożnej.
— Tom ten „Cudów Polski“ ogarnia połać puszcz starego Mazowsza i Podlasia, więc serce puszcz polskich, gdy tymczasem inne puszcze zostały już lub zostaną opisane w tomach, omawiających poszczególne dzielnice naszej Ojczyzny. —
Puszcza polska, puszcza karmicielka i przyjaciółka, ucieczka i obrona, źródło piękna, natchnienia, umiłowania ojczyzny i dumy narodowej! To też coraz częściej i gromadniej dążymy do niej, z rozkoszą wchłaniamy jej ożywczy, świeży powiew, wsłuchujemy się w jej niemilknący poszept i porwani jej dzikim urokiem, wspaniałym spokojem i dostojną, niezłomną wolnością, patrzymy na puszczę naszą z wdzięcznością tak głęboką, jak jej mroczna knieja. Pamiętamy jej wierną przyjaźń i ofiarność bez granic, gdy przed najazdem wrażym szeroko rozpościerała mocarne ramiona i nieprzyjaciół wpuścić nie chciała, głosem swym, z miljonów gardzieli drzewnych wydobytym, rzucała trwożną wieść, wołając do broni, do sprawiedliwej zemsty i do miażdżącego zwycięstwa — co było podobnem piorunowi, rozłupującemu dąb, za Mieszka wyrosły.
Puszcza, okrywająca tak znaczną część dawnej Polski, zapisała się chlubnie w dziejach naszego narodu. Przedewszystkiem stała się ona niezastąpioną szkołą rycerską, gdzie kształtowały się i hartowały charaktery, pełne cnót męskich, a więc odwagi, bystrości umysłu i krzepy fizycznej. Obfitość zwierzyny, łatwość o przygody, tajemniczość puszczańskich mateczników pociągały ku sobie młodzież rycerską za panowania Piastów i Jagiellonów. Komesy możnowładni, a nawet pomniejsze rycerstwo i drobni włodyki, chętnie posyłali swych synów do puszczy, a zwyczaj ten nabierał coraz bardziej powagi, uświęconej tradycji. W owe żelazne bowiem i burzliwe czasy, gdy królowie, książęta i rycerstwo mieczem utrwalali byt, wielkość i bezpieczeństwo państwa, łącząc je coraz bardziej w potężną więź szczepów, kierowanych i rządzonych jedną mocną ręką, troskano się najwięcej o wojsko wytrwałe, waleczne i sprawne. Do czynów wojennych zaprawiano każdego chłopca, „szlachetnie“ urodzonego. Od pieluch niemal dawano mu do rąk szablę, łuk, małą kuszę i tak uzbrojonego wsadzano na siodło. Spartańska surowość i prostota życia, ustawiczne doskonalenie sztuki wojennej, a raczej „bitewnej“, stała się zasadą wychowania. I takich to właśnie wy-
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.