Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/212

Ta strona została uwierzytelniona.

zniszczenie zaś szerzy sidłami i pułapkami. Do tych ludzi wolnych, pełnych fantazji, odwagi, pomysłu i gestu najszerszego, przyłączyli się flisacy, co to Narwią, Bugiem i bystrzem Wisły do morza spływają, ludziom całego świata na pożytek i radość oddając złociste pnie sosnowe, miód złocisty, złoty wosk i bursztyn łyskliwy, niby szczere złoto! To też najweselsi są ci oryle kurpiowscy; żarty się ich trzymają, figle i zabawy a słychać ich zdaleka, bo na długiej kolei tratew ktoś z czeladzi zadmie nieraz na ligawce, jakgdyby to bydło pasł po łąkach i latowiskach. Ale są to wolne zawody dla ludzi wolnych, dla których szmaty puszczy żałosne, Pissa, Orzyc, Omulew — to świat — mały, przerażająco ciasny i szary, ni to wydmuchy i wiorzyska, gdzie nie znajdzie bursztynów promiennych człek, łaknący wrażeń i wielkiego dokonania. Inne są tu jeszcze zawody — ciche, z losem pogodzone, domowe. Kurp — rolnik to dobry i pracowity, a że czytny jest i piśmienny, więc zagląda do dzienników i książek „rozumnych“, uczy się — i na roli sypkiej i biednej to i owo stosuje z pożytkiem. „Puszczak“ — Kurp niewiadomo skąd i dlaczego stał się budowniczym naschwał, wprowadził do tej sztuki piękno, polot i jeszcze coś, co zastanawia i ku chatom kurpiowskim pociąga wyobraźnię. Wszystkie domy stoją tu szczytami do drogi, przedzielone dziedzińcami od zabudowań gospodarczych,