Na wieść o zaręczynach w domu rodziców schodzą się goście, którzy składają dary, zanim rozpoczną się tańce i lekka uczta z piwem. Narzeczona przez cały czas unika spotkania się i rozmów z chłopakami i narzeczonym, razporaz uciekając za piec, gdzie dostępu do niej bronią druchny. W najbliższą niedzielę młody z drużyną pędzi na kilku wozach do oblubienicy, lecz zastaje drzwi zamknięte. Nawiązuje się tradycyjna rozmowa: — Przyjechaliśmy do was, puśćta nas, bo drzwi wybijem! — Drzwi bo mocne, to nie wybijeta ich, ale gadajta cego chceta? — Chcemy młodej! — A co za nią dacie? — Kupiemy wam psijć!... To obietnica poczęstunku.
Matka dziewczyny otwiera wreszcie drzwi i częstuje gości kawą i chlebem; młodzież tańczy szoca, wolnego i walca; starsze kobiety robią ślubne wieńce, stroją wstążkami nowe, ostatnie „czółko“, narzeczona zaś z druchnami obchodzi wieś, spraszając sąsiadów na wesele. W przeddzień ślubu odbywa się uroczystość oczepin, przy których panna młoda, płacząc i lamentując, siedzi na pieńku, na pustym ulu, dzieży lub zydlu. W drodze do kościoła cały orszak wstępuje do karczmy, a na odgłos sygnaturki, panna młoda
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/217
Ta strona została uwierzytelniona.