dujący w Polsce nuncjusze papiescy: Rugieri, Comendoni i inni, pisząc o łowach w Polsce, odróżniają tura od żubra, a jeden z nich Muccente widział nawet oba te gatunki w zwierzyńcu Zygmunta III. Najdłużej przechowały się tury na Mazowszu, szczególnie zaś w puszczy Jaktorowskiej, gdzie wygasły dopiero za panowania Władysława IV-go, a w kronikach tego czasu starannie zapisano smutną datę i podano statystykę ostatnich okazów. O tych potężnych i pięknych zwierzętach pozostały wspomnienia w postaci nazw: Turówka, Turza Góra i Turja, spotykane pod Augustowem, w Wielkopolsce, w Małopolsce Wschodniej i na Polesiu. Było to zwierzę mniejszej od żubra tuszy i nie miało tak groźnego i ponurego wyglądu. Tomasz Bielawski w swoim wiekopomnym „Myśliwcu“, wydanym w Krakowie w r. 1595-ym tak pisze:
„Tur, wół polski, jakiego wszystkie ziemne kraje
Nie mają, ten na puszczy Wiślickiej przestaje.
Też je pasą, jest straża, wielkie te zwierzęta
Król polski strzelbą bierze w swe podobne święta“.
Takie łowy bywały niezwykłem świętem łowieckiem, godnem królewskiej strzelby, gdyż zwinność turów i ich wściekła furja czyniły ten rodzaj polowania niebezpiecznym, wymagającym niezwykłej odwagi, siły — no i zimnej krwi. Krewniak tura i jego godny współzawodnik w dawnem życiu łowieckiem, żubr przetrwał aż do dnia dzisiejszego, ale o nim będzie mowa nieco później, w opisie ojczyzny jego, puszczy Białowieskiej. Bielawski wymienia w swych rymach i bawoła, co jest „zwierz pospolity“ — ale nie wiemy, czy oprócz turów były jeszcze zdziczałe, samotne byki, czy też jakiś swoisty gatunek bawołów dzikich. W Historji naturalnej Królestwa Polskiego, ułożonej w r. 1783 przez Remigjusza