mianowicie — gotyk romantyczny! Dla niego więc wypalono fasonowe cegły różnych kształtów i rozmiarów. Wszystko było lekkie jakgdyby zrywające się do lotu, niby duch uwięzionego na dalekiej wyspie „boga wojny“ — l’Empereur’a, duch przylatujący na skrzydłach wspomnień do anglizowanej siedziby adjutanta cesarskiego. O tej powiewności pałacu sądzić możemy z pozostałej wieży — leciutkiej, zda się, na ośmiu smukłych kolumienkach opartej, a uwieńczonej a »la Polonaise«... gniazdem bocianiem.
Rzeźby, freski, obrazy conajprzedniejsze, makaty, akwarjum w suficie (lubowali się panowie w tych stronach w akwarjach, bo i Branicki miał je w swym „Wersalu Podlaskim“ — w Białymstoku) — zdobiły „Windsor“ Paca tuż — tuż nad granicą pruską. Rząd petersburski za udział miłego anglomana w powstaniu listopadowem, nie mogąc dostać go w swe ręce, gdyż ukrył się zagranicą, skonfiskował Dowspudę i ofiarował ją „uśmierzycielowi buntu“, generałowi Sulimie. Ten Moskal tatarskiego pochodzenia, a po nim inny — zaczęli burzyć pałac, używając jego cegły na budowę koszar w Suwałkach. Na miejscu dawnego pałacu wzniesiono ohydny dom rosyjskiej architektury urzędowej z pierwszej połowy w. XIX-go, a więc podług poety Niekrasowa — „nudnej, głupiej i więziennej.“ Z dawnej siedziby pozostała wieża i monumentalny podjazd kolumnowy, ze strzelistemi wieżyczkami i okrągłemi „l’oeil de boeuf“ na froncie i po bokach. Od podjazdu, jak sierpem rzucić, biegnie aleja z panoramą dalekich pól. Park — ciemny i gęsty, tak gęsty, że mogą się w nim hodować jelenie i sarny. Pełno tam romantycznych zakątków, gdzie Pac przypominał sobie, zapewne, inne cuda przyrody i osobliwości architektoniczne i zdobnicze, oglądane przy boku cesarza w zdobytych podczas kampanji saskiej, francuskiej i włoskiej miastach i pałacach, no i — po drugiej stronie kanału, gdzie zaczaiła się zacięta nieprzyjaciółka wielkiego Korsykanina — Anglja. Z urwiska, gdzie w parku stała niegdyś altana, widać rozległe łąki i pasące się na nich trzody, na gazonie — cztery modrzewie wznoszą swe czarne konary, w wesołą zieleń zdobne. Koło pałacu krążą, rzecz zrozumiała — legendy... Dotyczą one lilij burbońskich w rzeźbie wieży, tunelu, którym właściciel wymknął się Moskalom na pruską stronę, a przedewszystkiem — skarbów, ukrytych w głębokich lochach...
Cicho dziś w Dowspudzie. Ciszę jej ożywa wkrótce rozgwar młodych głosów: władze szkolne założą tu niebawem niższą szkołę rolniczą... Zapewne radośnie powita młodzież rodzimą bujny, romantyczny cień pana Paca, wiernego adjutanta napoleońskiego.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Puszcze polskie.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.