murajowie, gdy wasi odważni przodkowe z kasty „ronin“[1] uczynili śmiały najazd na Czosen-Czi[2]. Wyprawa były szczęśliwa! Odważni rycerze w pień wycięli kilka miast nadbrzeżnych, nagromadzili stosy drogocennej zdobyczy i postanowili ogniem i mieczem nawiedzić serce kraju biało ubranych, tchórzliwych ludzi Czosen-Czi. Przed tą niebezpieczną wyprawą posłali Szogunowi dar, aby ucieszyć jego mężne serce. Krwawy był to dar — skórzane wory, pełne nosów i uszu, obciętych zabitym wrogom! Nie powrócili z tej wyprawy „roninowie“, polegli w wąskich i głębokich jarach od strzał podstępnych Koreańczyków. Wtedy aby uczcić poległych, Szogun rozkazał wznieść pomnik na wieczne czasy. Wykopano dół, mający 120 stóp obwodu i na 30 stóp głęboki, napełniono go trofeami, przysłanemi przez walecznych, a nad dołem wzniesiono ten kopiec z ciosanych kamieni.
Długo jeszcze opowiadał starzec, wychwalając odwagę samurajów, a ci ręce kładli na głownie obudwóch szabel, zatkniętych za pas, a stanowiących szlachetny przywilej rycerstwa.
— Niech żyje Szogun! — zawołał starzec i wszyscy samuraje podchwycili ten okrzyk, aż zagrzmiało wśród drzew, otaczających obelisk.