Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/113

Ta strona została uwierzytelniona.

władca z rodu Dżinmu-Tenna, zrodzonego przez bogów.
Musme upadła twarzą na ziemię i szeptać zaczęła modlitwę, wysławiającą przodków Mikada.
— Wstań, Haru-San, i słuchaj uważnie, co powie ci władca Daj-Nippon! — rozkazał Mikado, i dziewczyna, drżąca i radosna zarazem, natychmiast powstała.
— Słuchaj! — mówił Mutsu-Hito. — Piękna, mądra Haruka jest samotna i czas jej płynie w trwodze o mnie.
— Władco, boski Mikado! — wyrwały się z głębi serca dziewczyny słowa. — Rozkaż, a pobiegnę i przyniosę jej wieść o tobie, aby serca małżonki twojej nie ściskał nieznośny ból!
Nagle smutnie opuściła główkę i szepnęła:
— Zapomniałam, że śmiertelnych nie wpuszczają do pałacu-świątyni, a tem bardziej ja — gejsza, którą Szogun zniżył do pogardzonych „joro“, czyż dotrę przed oblicze Haruki?! Próżne, niemądre słowa spadły z niegodnych ust moich...
Westchnęła głęboko i ręce w rozpaczy załamała.
— Dotrzesz, mała, miła Haru-San, jeżeli będziesz mądra i przebiegła! — rzekł Mikado.
— Naucz, a pocieszę małżonkę twoją, chociażbym miała za to życie swoje oddać! — zawołała