Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

się miał jutro zpyszna! — pomyślała z oburzeniem dziewczyna i zawadjacko potrząsnęła głową.

III.

Nazajutrz o godzinie dziewiątej zrana, Cuki Akijama, na dany przez sędziów sygnał, skoczyła do morza i popłynęła. Pierwszy wyścig miał się odbyć na krótką metę, lecz na szybkie pływanie.
Cuki w barwnych, pływackich spodeńkach, z obnażoną piersią, ramionami i nogami, była piękna. Jej złocisto-bronzowe ciało, silne i zgrabne, na tle szafirowej wody, pociągało ku sobie oczy tłumu.
— Ej! — westchnął jakiś mieszczuch. — Szczęśliwy będzie ten, komu ona się dostanie.
— Tak! — potwierdził inny. — Dziewczyna jak posąg, jak rusałka, czy nimfa ze starych bajek...
Cuki z siłą rozcinała wodę silnemi, zgrabnemi rękami, aż piana pod niemi wirowała. Bała się obejrzeć, gdyż myślała, że Ten Sziahara płynie za nią.
Sziahara tymczasem stał na brzegu bez kimona, w stroju pływackim, pozwalającym podziwiać jego straszliwie szeroką i wypukłą, jak kopuła, pierś, muskularne ręce, nogi i grzbiet, niby splecione z grubych rzemieni lub lin. Stał