Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/205

Ta strona została uwierzytelniona.

memi grzbietami fal, przelatując w powietrzu z jednej na drugą.
Cuki Akijama była jeszcze daleko od brzegu, gdy rybak już wyciskał ręcznik, którym miał owiniętą głowę, i spokojnie spoglądał na zachwyconych sędziów, krzyczących widzów i zbliżającą się dziewczynę.
— Takiego pływaka nigdy nie widzieliśmy, młodzieńcze! — zawołał stary wójt Akijama.
— Na Rebunie wszyscy tak pływamy! — odparł skromnie, naprężając spokojnie oddychającą pierś, podobną do dwu tarczy, złożonych razem.
W kilka minut po Cuki dopłynęli inni współzawodnicy, smutni i źli. Cuki miała łzy w oczach i ciężko oddychała.
— Jak śmiał! Jak śmiał ten rybak drwić sobie ze mnie! — mówiła, prawie płacząc i tupiąc nogami.
— Za szybkość pływania pierwszą nagrodę zdobył Ten Sziahara, drugą — Cuki Akijama! — oznajmił sędzia, a tłum natychmiast odpowiedział rykiem, jak to zwykle tłum.
Odbywały się jeszcze inne zapasy i wyścigi, lecz na końcu był najważniejszy wyścig na najdłuższy dystans pływania.
O nagrodę ubiegało się dziesięciu pływaków. Pośród nich byli Ten Sziahara i Cuki Akijama.
Sędzia zatrąbił w muszlę i dziesięć półnagich