Ten Sziahara nie odjechał. Pozostał w osadzie i przesiadywał całemi dniami w herbaciarni, a gdy przekonał się, że sakiewka jego opustoszała, poszedł do konkurenta starego wójta — też bogatego rybaka i wynajął się za robotnika.
W osadzie wkrótce dowiedziano się, że młody rybak nauczył robotników swego gospodarza nowych sposobów połowu ryb, z czego właściciel ciągnął duże zyski ku wielkiemu niezadowoleniu zazdrosnego i skąpego Akijamy.
Pewnego razu wypadło kilka dni świąt i młodzież z osady wybrała się na wycieczkę do zapomnianej świątyni mądrego Buddy.
Przejechawszy kilka stacyj koleją, podróżni odbywali dalszą drogę pieszo.
Droga szła lasem, wspinała się na góry i spuszczała do głębokich dolin. Młodzież bawiła się, zbierając kwiaty polne, goniąc się wzajemnie, włażąc na drzewa po orzechy cedrowe.
Ten Sziahara często zbliżał się do Cuki, rozmawiał z nią, opowiadał o wycieczkach swoich na morzu, o polowaniu na foki i wieloryby, o piratach, z którymi staczali bitwy mieszkańcy Rebuna, lecz ani razu nie wspominał o swoich nieudanych oświadczynach. Zachowywał się z całą swobodą i wesołością. Drażniło to hardą dziewczynę.
Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.
V.