Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.




LOTOSY.

Niedaleko od starej Jokohamy stały przed 400 laty olbrzymie świątynie z posągami Buddy-Gotamy. Ludzie nie pamiętali ani czasów, gdy tu stanęły, ani ludzi, którzy wznosili te potężne ściany z grubych kloców cedrowych i sosnowych, mury z kamieni, piękne pagody z porcelany, laki i złocenia, posągi bóstwa z bronzu, drzewa, kości lub tajemniczych nefrytów, barwą przypominających zielone wodorosty z dna głębokiego stawu, ciepłą, różową skórę niewinnej musme, lub obłoki mleczne, mgliste i tajemnicze.
Za świątyniami ciągnęły się zabudowania klasztorne, domy zajezdne, przepełnione ryżem śpichrze, składy ze wszelkim dobytkiem, pałacyki starszych mnichów i bonzów w żółtych i czerwonych szatach.
Kapłani Buddy zapomnieli przepisów jego mądrej nauki i pędzili życie w bezczynności, zabawach i rozpuście, gorsząc naród Daj-Nippon i rzucając w jego środowisko ziarna zepsucia i trucizny dla ducha.
Nikt nie wertował starych ksiąg mądrości, nikt nie studjował Atharwy Wedy, Dhamma-