Kilka starszych Japonek wniosło tymczasem coś w rodzaju estrady, pokryły ją czystemi totami i wyszły. Po chwili powróciły z „koto“ i „semisen“[1] w rękach i uklękły. Wkrótce zaczęły grać. Tęskne, jednostajne motywy, przypominające wycie lub świst wiatru, przechodziły w skoczne, dzikie dźwięki.
Dwie Joro w długich kimonach i w pstrych czepkach zaczęły coś śpiewać piszczącemi głosami, ilustrując piosenkę ruchami rąk i wachlarzy, przyklękały, siadały i znowu wstawały. Wreszcie skończyły i, upadłszy na kolana, złożyły przed obecnymi pokłon do ziemi.
— Mali-San! — krzyknął jakiś gruby, o czerwonej, pijackiej twarzy Francuz.
— Mali-San! — powtórzyło całe towarzystwo.
Larsen obejrzał się, lecz gejsza już odeszła. Zjawiła się po chwili na estradzie, w ciemnych szatach, zazdrośnie skrywających ręce i szyję.
Przy dźwiękach nisko nastrojonego semisenu zaczęła melodeklamację. Była to opowieść wdowy, tęskniącej po mężu-bohaterze, poległym na wojnie. Zbolała twarz, drgające usta i pełne łez oczy gejszy świadczyły o wielkim talencie deklamatorki. Dawano jej ogłuszające brawa. Powtórzyła swoją muzyczną opowieść, a później zatańczyła heroiczny taniec gejszy-pieśniarki bojowej. Gdy schodziła z estrady, czerwony
- ↑ Semisen — rodzaj cytry.