kraju, aby prosić rodziców o pozwolenie na poślubienie mnie. Dla niego zmieniłam wiarę naszą i modlić się do Chrystusa nauczyłam...
Umilkła, zapatrzona w przeszłość.
— Cóż się stało potem? — spytał, biorąc gejszę za rękę, Larsen.
— Cudzoziemiec odjechał i nigdy już o nim nic nie słyszałam, — odparła. — Zwykła historja, często się ona zdarza naszym gejszom. Każda z nas marzy o mężu, rodzinie, własnym domu, a szczególnie o mężu-Europejczyku. Japończyk źle się obchodzi z kobietą. My zaś widzimy, że inaczej postępują biali gentlemeni. Często z tego powodu barwne motyle, marzące o słońcu, palą swe skrzydła w płomyku świecy... Takim motylem byłam ja...
Westchnęła i po chwili ciągnęła dalej:
— Od tego czasu zmuszona jestem nosić kwiat kamelji, jako oznakę wykreślenia mnie z kasty prawdziwych gejsz, mających dwie fałdy na ramionach — emblemat niewinności. Jestem już gejszą hotelową. Jeden krok i — stanę się „Joro“...
Wzdrygnęła się cała i głowę spuściła na piersi. Larsen znowu zobaczył skuloną postać z drżącemi od cichych łkań ramionami.
Długo jeszcze rozmawiali ze sobą gejsza i Szwed. Szczyt Fudżi-Jamy, na nowo płonącej, ujrzał ich przechadzających się po brzegu morza
Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.