Strona:F. Antoni Ossendowski - Szkarłatny kwiat kamelji.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.




Obrzydliwy, brudny chiński statek zaryczał ochrypłą syreną i rzucił kotwicę w porcie Anpin na wyspie Formoza. Po chwili mały japoński parowiec portowy, sycząc i dymiąc, podpłynął do statku; na pokład weszli urzędnicy i lekarze. Rozpoczęło się przeglądanie paszportów i badanie lekarskie.
Statek płynął do Sajgonu, wiózł chińskich kulisów, umierających od skwaru i zaduchu w głębi statku, i kilka rodzin europejskich, zamierzających przesiąść się na francuski okręt w Sajgonie dla dalszej podróży do Europy. Była to bardzo niezamożna publiczność, przeważnie uciekinierzy z Rosji, uchodzący przed Sowietami, kilku niefortunnych poszukiwaczy szczęścia na bruku wspaniałego i zgiełkliwego Szanhaju i kobieta niemowa z chłopcem lat siedmiu, ślicznym jak złotowłosy aniołek, żywym i figlarnym.
Niemowa za pomocą pisma objaśniała towarzyszom podróży, że była służącą w domu bogatej rodziny polskiej we Władywostoku. Pod-