Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-1.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

Pawłowicza. — W jakiś czas po śmierci swego dziecka, Marta Ignatiewna obudziła się w nocy, a usłyszawszy dochodzący z za okna jakgdyby jęk jakiś, czy płacz, zbudziła strwożona męża. Grigor, wyszedłszy na ganek, począł nasłuchiwać, a idąc w kierunku głosu w głąb ogrodu, znalazł w stojącej tam łazience chorą, jęczącą kobietę. Przypatrzywszy się jej bliżej, poznał, że to była znana w całem mieście dziewczyna — niemowa, idyotka, którą żywiono z litości. Nieszczęśliwa blizka już była skonania, obok niej zaś leżał nowonarodzony chłopczyk.





II.
BIEDNA ELŻBIETA.

Dziewczyna owa nazywała się Elżbieta Smerdiaszcza, a okoliczności, wśród których nastąpiła śmierć jej i urodziny dziecka, wydały się staremu Grigorowi mocno podejrzane. Biedna Elżbietka, jak ją powszechnie zwano, była bardzo małego wzrostu, ale silnej budowy, z twarzą szeroką, rumianą i doskonale idyotyczną. Oczy spokojne, nieruchome, miały wyraz przykry przez bezwzględną swą bezmyślność. Włosy czarne, niezmiernie bujne i pokręcone, jak wełna, były wiecznie zmierzwione i stanowiły jakby olbrzymią czapkę na głowie biednej idyotki. We włosach tych pełno było liści, śmiecia i wszelkiego rodzaju trocin i odpadków — bo też dziewczyna sy-