Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-1.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

pania natknęła się na śpiącą pod płotem idyotkę, co dało powód wyuzdanym półgłówkom do robienia najosobliwszych uwag i spostrzeżeń. Jeden z nich rzucił nagle pytanie, czy takie oto nieszczęśliwe stworzenie można uważać za człowieka, a przedewszystkiem za kobietę? Większa część oświadczyła się przeciw, ale Fedor Pawłowicz, który zapijał się właśnie wtedy bez granic i miary, po śmierci pierwszej swej żony, zaczął z zapałem utrzymywać, że, i owszem, stosunek z taką kobietą jest możliwy, a nawet bardzo oryginalny i pikantny. Skończyło się na tem, że pijacka kompania odeszła dalej, zostawiając dziewczynę w spokoju, i Fedor Pawłowicz miał także odejść, tak przynajmniej stanowczo utrzymywał.
W kilka miesięcy jednak potem całe miasto spostrzegło ze zgrozą, że Boża sierota, jak ją powszechnie nazywano, znajduje się w stanie brzemiennym. Wówczas to rozchodzić się poczęły głuche wieści, że nie kto inny, tylko Fedor Pawłowicz dopuścił się występku, że on jest krzywdzicielem. Zkąd powstała taka pogłoska, niewiadomo, bo z wesołej kompanii, w której się wówczas znajdował, nie został już ani jeden, byli to bowiem przejezdni. Stary Grigor wystąpił wtedy energicznie w obronie swego pana, utrzymując, że grzeszna dziewka sama zawiniła, a wspólnikiem jej musiał być niejaki Karp, zbiegły aresztant, który właśnie wtedy grasował po mieście i dopuszczał się nocnych kradzieży.
Cały ten wypadek nie zmniejszył bynajmniej