zagniewana, nie dała nic wychowance, a w dodatku przeklęła ich oboje. Nie był to jednak dla niego zawód, gdyż w tym wypadku nie liczył istotnie na zysk, a olśniony został poprostu nadzwyczajną pięknością dzieweczki, a zwłaszcza niewinnym wyrazem jej wejrzenia, które spiorunowało niemal tego rozpustnika, rozmiłowanego dotąd przeważnie w grubszego rodzaju kobiecej piękności.
„Mnie te oczka niewinne drasnęły jak brzytwą po duszy” — mawiał później, chichocząc po swojemu.
Nie wziąwszy nic po żonie, nie robił sobie też z nią Fedor Karamazow żadnych ceremonii, a opierając się na tem, że jest właściwie jej wybawcą, który ją uratował od stryczka, podeptał odrazu najelementarniejsze zasady przyzwoitości małżeńskiej, a napełniwszy dom swój kobietami lichego prowadzenia, zaczął wyprawiać w oczach żony najwstrętniejsze orgie. Charakterystycznem jest, że stary sługa, Grigor, który niecierpiał pierwszej swej pani, Adelaidy Iwanowny, tu stanął odrazu po stronie młodej małżonki i występował w jej obronie z niezwyczajną, jak na służącego, śmiałością. Dość powiedzieć, że rozpędził raz przemocą zgromadzoną w domu bezwstydną tłuszczę, udaremniając w ten sposób przysposobioną przez pana swego orgię. Mimo to, nieszczęsna kobieta, dręczona i wystraszona przez całe życie, dostała wkrótce nerwowej choroby, bardzo rozpowszechnionej wśród kobiet z ludu Rosyi i podlegać zaczęła strasznym atakom
Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-1.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.