Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-1.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

to będzie za wykluczenie? na czem ma polegać? Zdaje mi się, że pan chcesz z nas poprostu zażartować.
— Przecież to już i dziś istnieje — przemówił z kolei starzec, — i dziś Kościół jedynie i religia stanowią hamulec dla przestępcy daleko bardziej, niż państwowe kary, które rozdrażniają tylko serca. Co więcej, jedyną karą prawdziwą, istotną i zatrważającą dla przestępcy, jest uświadomienie własnej winy we własnem sumieniu.
— Jakże to udowodnić? — przerwał z ciekawością Mjusow.
— Zgodzi się pan przecie — rzekł starzec, — że wszystkie te wysyłania na wygnanie, bicie i inne tego rodzaju kary, nietylko nie poprawiają przestępcy, ale go nawet nie przestraszają i nie zmniejszają liczby zbrodni. Na miejsce jednego odrąbanego, czy też wydalonego członka społeczeństwa, ukazuje się co najmniej dwóch nowych zbrodniarzów. Dziś Kościół niema prawa sądu; gdyby go jednak posiadał, umiałby dobrze rozpoznać, kto z winnych może być nanowo przyjęty na łono społeczeństwa.
Dziś, wobec srogości kar świeckich, Kościół nietylko nie wyklucza ze swego łona winnego, ale przeciwnie, otacza go szczególniejszą pieczołowitością. Wielki Boże! Cóżby to było, gdyby jeszcze i chrześcijańska społeczność, t. j. Kościół, odrzucał od siebie przestępcę, jak go odrzuca świeckie państwowe prawo. Cóżby to było, gdyby jeszcze i Kościół brał udział w karaniu win-