ładna i miła, ale podobna do tysiąca innych i ładnych i miłych. Ładna była istotnie bardzo, bardzo, w typie czysto rosyjskim.
Wysoka, chociaż trochę niższa od Katarzyny Iwanówny, która była niezwykle wysokiego wzrostu, pełna, o ruchach miękkich, płynnych, nacechowanych tą samą szczególniejszą słodyczą, jaka brzmiała w jej głosie. — Weszła do pokoju, nie jak poprzednio Katarzyna, pewnym i śmiałym krokiem, ale wsunęła się raczej, tak cicho i miękko, że nie słychać było wcale odgłosu jej kroków. Miękko opadła na fotel i miękko otuliła się swoim kosztownym czarnym jedwabnym szalem, przysłaniając nim śnieżno-białą szyję i mocne, szerokie ramiona. Miała lat 22 i wyglądała na ten wiek. Twarz miała cokolwiek za szeroką i dolną szczękę jakby trochę naprzód wysuniętą.
Górna warga była zupełnie cienka, dolna znacznie grubsza wydatna i jakby spuchnięta. Za to prześliczne bujne kasztanowate włosy, ciemne sobole brwi i przepiękne szaro-niebieskie oczy, na tle śnieżno białej cery o bladoróżowych refleksach, zwróciłyby na nią uwagę najobojętniejszego przechodnia i zostałyby mu na długo w pamięci. Aloszę uderzył przedewszystkiem dziecięco naiwny, prawie dobroduszny wyraz jej twarzy. Podeszła do stołu, pogodna, patrząc przed siebie, jak dziecko, które się czemś bardzo raduje i jest czegoś bardzo ciekawe; widok jej radował wprost duszę — i Alosza to czuł.
Było w jej urodzie jeszcze coś, nad czem Alosza nie mógł, czy nie chciał się zastanawiać.
Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-2.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.