ne w klasztornem archiwum, stanowiąc ciekawy materyał do biografii tego niezwykłego człowieka.
Śmierć starca nastąpiła tegoż dnia jeszcze, zupełnie nagle i niespodziewanie dla otaczających. Opowiadano później, że na pięć minut jeszcze przed zgonem nic nie zapowiadało tak blizkiego końca.
Starzec uczuł nagle ból w piersi i przycisnął rękę do serca, wszyscy obecni skoczyli ku niemu, ale on, nie przyjmując niczyjej pomocy, osunął się zwolna na ziemię i, upadłszy na twarz w radosnym zachwycie, modląc się cicho i uśmiechając, Bogu ducha oddał.
Wieść o tym zgonie rozeszła się natychmiast po klasztorze, przyjaciele zmarłego i starsi między bracią klasztorną pośpieszyli dla oddania mu ostatniej posługi. Nazajutrz, wczesnym rankiem, grobowa wieść dotarła do miasta, wywołując ogromne wrażenie. Tłumy ludzi popłynęły w stronę klasztoru, chcąc raz jeszcze oglądać zwłoki świątobliwego człowieka, który przez tyle lat był dla nich ucieczką i źródłem pociechy w różnorodnych ich utrapieniach. Wówczas zaszła pewna okoliczność, zupełnie nieoczekiwana, która napełniła zgrozą i smutkiem serca oddanych druhów i czcicieli zmarłego.
Szczegóły biograficzne z życia starca Zosimy spisane zostały później przez Aloszę, który