Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-3.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

żadnych wyrzutów sumienia z powodu popełnionej zbrodni, a tylko bolał i rozpaczał nad śmiercią ukochanej kobiety i nad tem, że mordując ją, zamordował własną miłość. Niepokoiło go trochę uwięzienie niewinnego sługi, ale gdy ten umarł, zanim został osądzony i ten skrupuł ustąpił. Ukradzione pieniądze zwrócił w formie hojnych darów ofiarowanych na dobroczynność. Z czasem zapomniał prawie o zamordowanej, przywiązał się do innej pięknej i rozumnej kobiety, ożenił się z nią miał dzieci i spodziewał się, że nowe obowiązki przytłumią w nim do reszty bolesne wspomnienia, stało się jednak przeciwnie. Już w pierwszym roku pożycia zaczął sobie zadawać pytanie, co będzie, jeśli żona, która go kocha, dowie się o jego zbrodni. Gdy dowiedział się, że ma zostać ojcem, mówił sobie w duszy: „daję życie, a życie odjąłem”.
I tak wciąż dalej wyrzuty występować zaczęły z coraz to większą siłą. Dzieci rosły, chciałoby się popieścić je, ucieszyć się niemi, a jakże tu patrzeć na ich niewinność? jak uczyć tego, co dobre, skoro się samemu krew przelało? Zaczęły go nawiedzać sny straszne, krew zamordowanej ofiary coraz wyraźniej wołała o pomstę. Nie mogąc znieść tej męki wewnętrznej, myślał chwilami o samobójstwie! Wtedy dopiero świtać mu zaczęła myśl, a raczej mrzonka, która wydawała mu się z początku szaleństwem i niemożliwością, ale z czasem owładnęła nim zupełnie, tak, że oderwać się od niej nie mógł.
„A gdyby tak stanąć gdzieś w miejscu pu-