Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-3.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

Siedzieliśmy tak parę minut obok siebie. Nienawidziłem cię wówczas bez miary i pragnąłem z całych sił zemścić się za moje cierpienia. Ale Bóg poskromił szatana, goszczącego w mojem sercu. Wiedz tedy, że nigdy nie byłeś tak blizki śmierci.
W parę dni potem chory umarł. Pogrzeb jego był wspaniały i całe miasto przeprowadzało go do grobu. Nad trumną wygłoszono pochwalne mowy, ubolewając nad chorobą, która skróciła dni jego. Całe miasto powstało przeciw mnie; oburzenie było tak wielkie, że przestano mnie zupełnie przyjmować. Prawda, że po pewnym czasie ten i ów przypomniał sobie dziwne wyznanie zmarłego i zaczął przypuszczać, że mogło być w niem coś prawdy. Zaczęto mnie znów odwiedzać i badać, ale ja nie powiedziałem słowa, a wkrótce wyjechałem zupełnie.
W pięć miesięcy potem byłem już na drodze, którą mi Pan wskazał w swojem miłosierdziu, a nieszczęsnego, którego cierpień byłem powiernikiem, wspominam po dziś dzień w modlitwach moich.”
Tu kończą się notatki Aloszy z życia starca Zosimy. Następują jeszcze poszczególne wskazówki, dotyczące różnych zagadnień moralnych, cenne rady i napomnienia, które przez długie lata służyć miały Aloszy, jako pokarm duchowy i oparcie w wątpliwych i trudnych chwilach.