Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-3.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

powszechnej radości przeniknie świat cały w chwili, gdy wszystko na niebie i na ziemi zleje się w jeden pochwalny hymn, i wszystko, co kiedy żyło i żyć będzie, zawołała chórem „sprawiedliwe są zrządzenia Twoje, Panie, bo odkryłeś nam wreszcie ścieżki twoje”. I wtedy matka zamordowanego dziecięcia zespoli się uściskiem z mordercą i wszystko troje zawoła jednym głosem: „Sprawiedliwe są zrządzenia Twoje, o Panie”. I wszystko będzie już wówczas zbadane i wyjaśnione. — Otóż widzisz, ja takiego rozwiązania przyjąć nie mogę i zastrzegam się przeciw niemu i protestuję, dopóki jeszcze żyję na ziemi.
Ja nie chcę, żeby matka przebaczała katowi swego dziecięcia, ona niema prawa przebaczać, niech mu daruje własne łzy swoje i macierzyńskie cierpienia, ale nikt i nic nie daje jej prawa przebaczać mordercy tortur zadanych jej dziecku, a jeśli niema przebaczenia, gdzież owa harmonia? A czyż jest istota, któraby takie rzeczy przebaczyć mogła? Nie chcę powszechnej harmonii, jeśli ma być kupiona takim kosztem, cała ta harmonia nie warta owych łez, i cierpień dziecięcych. Zresztą może być, że ja jestem w błędzie, ale ja chcę przy błędzie moim pozostać. Niczemu nie zaprzeczam, tylko twierdzę, że ta przyszła ogólna szczęśliwość za drogo jest oceniona na moją kieszeń i dlatego udziału w niej brać nie chcę i bilet wejścia zwracam. Uważasz, zwracam bilet, bo jestem człowiek uczciwy, a cena dla mnie za droga.