Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-3.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

wżarło się w jego serce i wywołało w nim głuchy gniew. Potem, w czasie długiej rozmowy z Aloszą, postać Smerdiakowa usunęła się w cień, jakgdyby przyczajona gdzieś na dnie jego duszy, w czasie jednak powrotu do domu, zapomniane wrażenie zaczęło znów wychodzić na jaw, wysuwając się na pierwszy plan. „Jakim sposobem ten podły łajdak może mnie do tego stopnia obchodzić”, — myślał z gniewem Iwan. Rzeczywiście, w ostatnich czasach, a zwłaszcza w ostatnich dniach, Iwan uczuwać zaczął dziwną niechęć do Smerdiakowa, zaczął go prawie nienawidzieć. A jednak w pierwszych czasach pobytu jego w domu ojcowskim, postępował zupełnie inaczej. Smerdiakow wydał mu się ciekawym, a nawet bardzo oryginalnym typem. Rozmawiał z nim chętnie i upoważnił do pewnego rodzaju poufałości. Dziwiły go wprawdzie pewne, jakby chwilowe, zboczenia, a raczej jakiś niepokój wewnętrzny, trapiący widocznie nieustannie tego człowieka. Roztrząsał z nim jednak niektóre kwestye filozoficzne i bawił się jego uwagami na temat np. stworzenia świata i wątpliwości, jakie mu się pod tym względem nasuwały, dostrzegł jednak wreszcie, że nie chodzi tu bynajmniej o żadną filozofię, i że na dnie wszystkiego tkwi w nim przedewszystkiem bezwzględny egoizm i obrażona miłość własna. Nastąpiły później rodzinne sceny w domu Karamazowych, gwałtowne spory o Gruszę, o Dymitra. Smerdiakow brał w tem wszystkiem żywy udział, nie można się jednak było domyśleć, czego się tu właściwie spodziewa dla siebie i czego