Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-4.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

mu przychylną odpowiedź. Co będzie jednak, jeśli mu powie: „Idź przecz, nie chcę żyć z tobą, zostanę żoną Fedora Pawłowicza” Co wtedy? co? O tem Dymitr nie chciał wcale myśleć i nie przygotował planów na taki wypadek. Śledził tylko Gruszę, szpiegował ją w nieustannem podnieceniu, ale nie myślał o żadnym gwałtownym czynie, nie przygotował się do zbrodni, wolał wierzyć, że los rozstrzygnie na jego korzyść i da mu szczęście, o którem marzył. Inna jeszcze obawa dręczyła go niepomiernie. Jeżeli Grusza zgodzi się na życie z nim i odda mu miłość swoją, zkąd weźmie środków na wywiezienie jej ztąd i rozpoczęcie tego nowego, cnotliwego życia? Nie miał już najmniejszej nadziei, aby mógł otrzymać coś od ojca, a na inne dochody liczyć nie mógł. Wiedział, że Grusza ma własny kapitał, ale wszystko wzdrygało się w nim na myśl, aby mieli oboje korzystać z tych pieniędzy.
Już i tak dręczyły go te trzy tysiące, które był winien Katarzynie. „Podły już jestem w oczach jednej, teraz i druga zacznie mną pogardzać”, myślał z rozpaczą. Czuł, że przedewszystkiem powinien oddać dług Katarzynie Iwanownie i że wpierw niema prawa myśleć o rozpoczęciu nowego życia z Gruszą, ale zkąd wziąść te pieniądze? i kto mu je da? Zaczął snuć na ten temat najdziwaczniejsze plany, bo, jak wszyscy ludzie bezmyślni i marnotrawni, którzy całe życie tracili tylko grosz, nie miał najmniejszego wyobrażenia o sposobie, w jaki się go zdobywa, a marzył chwilami, że upragnione trzy tysiące zlecą mu same, jak z nieba.