Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-4.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

W końcu powziął oryginalny zamiar zwrócenia się do opiekuna Gruszy, kupca Samsonowa. Znał go zaledwie z widzenia i nigdy z nim nie rozmawiał, ale, nie wiadamo zkąd, wyobrażał sobie, że stary z przyjemnością przyjmie projekt ustalenia losu Gruszeńki, przez zapewnienie jej małżeństwa z człowiekiem, należącym do wyższych sfer towarzyskich. Nie przeczuwał, że Samsonow uważał Fedora Pawłowicza za małżonka o wiele odpowiedniejszego dla swojej pupilki.
Pomysł udania się do Samsonowa, jakkolwiek dziwny z pozoru, wypływał z wielkiej prostoduszności Dymitra, który mimo swoją gwałtowność i awanturniczość, był w gruncie naiwny i łatwowierny. Wiedział on doskonale o stosunku starego kupca do Gruszy, ale mimo to, wyobraził sobie, że w ostatnich czasach stosunek ten stał się czysto ojcowski, i że Kuźma Kuźmicz chory i już blizki grobu, żałuje zapewne serdecznie za dawne przewinienia i zechce naprawić je, ile możności przyczyniając się do ustalenia losu Gruszy.
Po rozmowie z Aloszą na gościńcu, Dymitr spędził noc bezsenną, rozmyślając nad sposobami zdobycia tak niezbędnych dla siebie trzech tysięcy, nazajutrz zaś, ubrawszy się starannie, udał się około godziny dziesiątej przed południem do mieszkania Kuźmy Kuźmicza. Dom starego kupca stary był, obszerny i posępny. Na dole mieszkali dwaj jego synowie z żonami i dziećmi, na pierwszem piętrze pomocnicy handlowi, zajęci w jego sklepie, całe zaś drugie piętro zajmował sam dla siebie, a żył samotnie z jedną tylko starą służącą