Nie omylił się ojciec Paisy, spodziewając się, że jego ukochany chłopiec powróci z czasem do dawnej wiary i ufności dziecięcej, a czytał on przytem trafnie w duszy młodzieńca, odgadując właściwą przyczynę tego jego upadku na duchu. Nie podzielał on, oczywiście, lekkomyślnej niestałości tłumu, nie o cuda mu chodziło, jakkolwiek uważał je za fakt możliwy i godny świętości ukochanego jego mistrza, który przez tak długi czas przedstawiał dla niego bezsporny ideał ludzkiej doskonałości. Ale tu naruszona została wyższa sprawiedliwość, której tak bardzo domagało się i pożądało serce jego. Oto ten, który powinien był być wyniesiony ponad wszystkich na ziemi, ten najgodniejszy z godnych i najsprawiedliwszy ze sprawiedliwych, zamiast zasłużonej czci i uwielbienia, wydany został na wzgardę, śmiech i poniżenie. I za co? Kto to
Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-4.djvu/9
Ta strona została uwierzytelniona.
CZĘŚĆ CZWARTA.
CHWILA ZWĄTPIENIA.