Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-5.djvu/132

Ta strona została uwierzytelniona.

wygnanie i katorga, niż miłość Twoja, kocham inną, sama już wiesz o tem, więc jakżebyś mi mogła przebaczyć? Zabiję grabieżcę mego i ucieknę od was wszystkich. I tamtej także, bo Ty jej nie zazdrość. Ona także cierpi. Bądź zdrowa.
P. S. Przekleństwo Ci ślę, a przecież poważam Cię, czuję to w tajnem drżeniu jakiejś struny, która mi jeszcze w sercu została, ale i tę wydrę.
Zabiję się, ale wpierw zabiję tego psa, który mnie ograbił i pieniądze Ci rzucę pod nogi. Podłym mnie możesz nazwać, ale nigdy złodziejem. Czekaj odemnie trzech tysięcy, są one tam, u tego psa pod poduszką. To nie będzie kradzież, bo zabiorę tylko to, co moje. I nie waż się patrzeć na mnie z pogardą, bom nie złodziej, tylko morderca. Mordercą zostanę, aby nie znosić dłużej pogardy Twej i miłości.
Całuję Twoje nogi, bądź zdrowa.
P. S. Katia, módl się za mnie, abym pieniądze te dostał, inaczej krew popłynie. Zabij mnie.

Niewolnik Twój i wróg
D. Karamazow.”

Przeczytawszy ten dokument, Iwan był zupełnie przekonany, że brat jego, Dymitr, dokonał mordu. w takim razie zabójcą nie mógł być Smerdiakow, a jeżeli nie Smerdiakow, więc i nie on, więc i na nim nie cięży żadna odpowiedzialność, ani współwina. Wobec tego zapomniał prawie o podejrzeniach swoich, a wkrótce sam począł dziwić, jak mógł dręczyć się do tego