Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-5.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

a raczej oglądał się niespokojnie po wszystkich kątach pokoju, jakby czegoś szukając. Powtórzyło się to kilka razy. Wreszcie wzrok jego zatrzymał się na jednym punkcie. Iwan uśmiechnął się, a jednocześnie rumieniec gniewu wystąpił mu na twarz. Siedział długo w jednem miejscu, z głową opartą na rękach, a oczy jego biegły co chwila ukosem w pewnym kierunku. Tam, naprzeciw, w rogu kanapy, zauważył coś, co go draźniło, a jednocześnie przyciągało jego uwagę.

KONIEC CZĘŚCI PIĄTEJ.