Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-5.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.

z takich samotnych, bardzo już dojrzała wdowa i matka dorosłej córki, była nim do tego stopnia oczarowana, że proponowała mu na dwie godziny przed spełnieniem zbrodni wspólną ucieczkę do kopalni złota na Sybirze. Zbrodniarz jednak uważał widocznie, że dogodniej mu będzie zamordować i ograbić własnego ojca, niż puszczać się w towarzystwie czterdziestoletniej piękności na niepewny eksperyment zdobywania złota na Syberyi.”
Alosza przeczytał uważnie przytoczony wyżej ustęp, poczem złożył gazetę i zwrócił ją pani Chachłakow.
— A co! — zaszczebiotała — widzi pan, czterdziestoletnia piękność, to napewno ja. A wie pan, kto to napisał? (Niech mu Pan Bóg wybaczy, jak ja mu wybaczam tę czterdziestoletnią piękność). Nikt inny, tylko pański przyjaciel, Rakitin.
— Nie jest moim przyjacielem, ale nie słyszałem, żeby to on pisał.
— Ależ on! on, napewno, wymówiłam mu dom, nie wiem, czy pan słyszał tę historyę.
— Wiem, że nie bywa u pani, ale nie słyszałem, z jakiej przyczyny, wogóle rzadko się z nim teraz spotykam.
— Co prawda, że nie mogę nawet mieć za złe jego postępku, gniewam się na niego troszkę, ale nie bardzo. Wyobraź pan sobie, że w ostatnich czasach bywał u mnie często, i biedak zadurzył się we mnie po uszy. A jak pan wie, bywa tu u mnie także młody tutejszy urzędnik, Perchotin, co to za rozumny i porządny człowiek, a przytem prześlicznie wychowany, miły, wy-