Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

uwagę. Jeżeli osoba tak niepospolita i czysta, jaką jest niewątpliwie panna Wierchowcew, dopuszcza się jednak fałszywego zeznania wobec sądu, a raczej zmienia nagle ton i duch swoich rewelacyi, w wyraźnym celu zgubienia podsądnego, to działać musi pod wpływem wyjątkowego rozdrażnienia. Z tego łatwo wywnioskować, że w obu jej zeznaniach musiało być dużo przesady. Owe trzy tysiące nie były powierzone Dymitrowi Karamazow na warunkach tak poniżających, jak ona to utrzymuje. Przeciwnie, dane były w ten sposób, że człowiek lekkomyślny, jak on, mógł przyjąć je w dobrej wierze, w nadziei, oczywiście, że je wkrótce zwróci.
„Nie odmawiajcie panowie oskarżonemu poczucia honoru, bo ono tkwi w nim, być może skrzywione, błędne, nieprawidłowe, ale niezaprzeczone i to bardzo daleko posunięte, mimo, że kolizya namiętności i zazdrości, wciąż podsycana, doprowadza go do szału. Pocóż odrzucać tak stanowczo jego własne zeznania o pieniądzach, ukrytych w woreczku na piersi? Nic prawdopodobniejszego przecie. Prawdziwość tego faktu potwierdza szczere i uczciwe zeznanie Aleksego Karamazowa. Ten zaś list, który oskarżony napisał w restauracyi, jest przecież najwyraźniej pisany po pijanemu. Czyż można przywiązywać jakieś znaczenie do zawartych w nim pogróżek? „Zabiję — pisze — skoro tylko Iwan odjedzie” i na tych słowach opiera się oskarżenie. Ależ, panowie, to nie romans, to rzeczywistość, tu idzie o życie człowieka, tu nie można wyrokować lekkomyślnie bez dostatecznych dowodów. A dowo-