Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

rzy żyją, nie miłując, za życia już mają piekło. Gdyby ludzie zechcieli to raz zrozumieć, raj zapanowałby na ziemi. Nam to, cichym i prostym sługom Bożym, powierzony jest obowiązek szerzenia tej wielkiej prawdy wśród ludzkości. Świat szydzi z nas i uważa za bezpożytecznych, a przecież ileż to między nami chroni się dusz, łaknących ciszy, spokoju i modlitwy. I powiadam ci, że oni to, ci ludzie prości i cisi, przyniosą zbawienie naszej ojczyźnie. Ludzie świeccy uznają tylko naukę, przemawiającą do logiki zmysłów, opierając się na tej nauce, ogłosili światu powszechną wolność, lecz spójrzcie tylko, w co obróciła się ta wolność w ich rękach. Niewola i samobójstwo. Niewola, gorsza od starożytnej, bo niewolnik rzymski czuł się wolnym przynajmniej w chwili, gdy nie miał nad sobą wzroku swego dozorcy, dzisiaj zaś, będąc niewolnikiem własnych żądz, ani na chwilę nie zazna swobody. W ten sposób biedni i bogacze giną jako ofiary samobójczego egoizmu, jedni z nadmiaru używania, inni z namiętnej zawiści, którą topią w pijaństwie, zatruwając się alkoholem. Przyjdzie wreszcie czas, gdy zamiast wina, popłynie krew. Wy, mnisi, żyjecie blisko ludu i od was może przyjść zbawienie. Lud ma waszą wiarę i on jeden zwycięży kiedyś ateizm. Strzeżcie więc duszy ludu i oświecajcie jego umysł. Po tobie, Aleksy, spodziewam się wiele, ale pamiętaj, że nikt niema prawa sądzić drugiego, bo nieraz sędzia, zasiadający w trybunale, winniejszy jest od tego, na którego wyrok wydaje. Zresztą, nie miej trwogi, wyjdziesz cało z tej pierwszej próby.