młodzieńca, myśliciela i wielkiego miłośnika sztuk pięknych, który jest autorem cudnego poematu „Wielki Inkwizytor”. Jego tylko miałem na myśli.
— Nie wspominaj mi o wielkim inkwizytorze, — zawołał Iwan, rumieniąc się ze wstydu.
— No! a „Przewrót geologiczny”, to także jego utwór.
— Milcz! bo cię zamorduję.
— Mnie zamordujesz? stary przyjacielu, ale mimo to nie odmówię sobie przyjemności powtórzenia ci tego poemaciku. Szalenie lubię zuchwałe porywy i śmiałe marzenia młodych moich przyjaciół, trawionych żądzą życia. „Tam” myślałeś zeszłej jeszcze wiosny, „tam, gdzieś, gromadzą się ludzie, mówiłeś, którzy chcą wszystko zniszczyć, aby zacząć życie na nowo, prawie od ludożerstwa. Głupcy! czemu mnie nie spytają o radę? Nie potrzeba nic niszczyć, a tylko zniweczyć w człowieku wiarę, a wówczas wszystko rozpadnie się samo przez się. Okres niewiary przyjść musi na ludzi, podobnie, jak przychodzą po sobie coraz to nowe okresy geologiczne. A gdy się to stanie, padnie cały dawny ustrój społeczny i rozpocznie się nowe życie. Ludzie zjednoczą się dla zdobycia tu na ziemi wszelkiego szczęścia, jakie ono dać może, szczęścia, oczywiście, doczesnego. Opanowawszy wolą i nauką wszystkie siły przyrody, dozna człowiek tak dziwnych i rozkosznych uczuć, że wynagrodzą mu one wszystkie dawne marzenia o szczęściu zaziemskiem. Śmierć samą przyjmuje spokojnie, bo życie da mu tyle zdwojonych wrażeń i płomiennych rozkoszy, że nie będzie mógł nawet pamiętać
Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.