Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.

prawdopodobnie, nie pamięta, bo był wtedy zupełnie pijany. Z przebiegu więc badania widać było jasno, jak na dłoni, że szanowny Tryfon Borysicz zataił znalezione pieniądze, wobec tego całe zeznanie jego traciło ogromnie na powadze. To samo stało się i z wielbicielem Gruszy, który z początku stawiał się bardzo butnie i z wielką godnością, gdy jednak skutkiem zeznania Kałganowa dowiedziono mu oszustwa przy grze w karty, odszedł zawstydzony, wśród śmiechu publiczności. W ten sposób obrońca zdyskredytował wszystkich prawie świadków strony przeciwnej. Widząc to, adwokaci i juryści rozkoszowali się po prostu artystycznie prowadzoną obroną, wszystko to jednak nie odpierało jeszcze dostatecznie ogromu obciążających faktów, to też prawdopodobnie „wielki mag”, t. j. Fediukowicz, musiał mieć jakiś inny ukryty plan, na którym opierał spokój swój i pewność siebie.
Nastąpiła teraz ekspertyza lekarska, która jednak nie wywarła żadnego wpływu na przebieg procesu.
Obrońca zdawał się to rozumieć i nie przykładał do aktu tego żadnej prawie wagi. Ekpertów było trzech. Stary lekarz miejski, dr. Hercenszube, asystent jego, dr. Warwiński i trzeci znakomity doktór, przybyły z Moskwy, a raczej sprowadzony stamtąd przez Katarzynę Iwanównę. Pierwszy przemawiał stary Hercenszube, Niemiec, oddawna już osiadły w Rosyi, którego wszyscy lubili bardzo i szanowali. Staruszek był dobry, ludzki i rozumny człowiek, tylko bardzo uparty w raz powziętem mniemaniu.