Strona:F. Dostojewski - Bracia Karamazow cz-6.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.

niądze? Nieraz kilkadziesiąt rubli na miesiąc wyciągał odemnie. A wszystko na hulanki, bo jeść miał co i bezemnie.
— Z jakiejże przyczyny była pani tak szczodra dla tego młodzieńca?
— Przecież to mój cioteczny brat — objaśniała Grusza, — matka moja i jego były to rodzone siostry. Prosił mnie zawsze i zaklinał, abym to trzymała w sekrecie, tak się mnie już bardzo wstydził.
Niespodziewana ta wiadomość wywołała ogólne zdziwienie. Istotnie, nikt dotąd nie wiedział o tem kuzynostwie Rakitina, nawet mnisi klasztorni, nawet Mitia. w każdym razie fakt ten zniszczył do reszty urok szlachetnych jego wystąpień w sprawie koniecznych reform w społeczeństwie rosyjskiem, wogóle Rakitin został zupełnie pogrzebany w opinii. On sam, słuchając zeznań Gruszy, stał się karmazynowy ze wstydu; Fediukowicz ucieszył się bardzo; była to woda na jego młyn. Zresztą, przesłuchanie Gruszy nie trwało długo i nie przyniosło nic ważnego do znanych dawniej szczegółów. Wogóle osoba jej wywarła niesympatyczne wrażenie na publiczności. Setki pogardliwych spojrzeń ścigały ją, gdy powracała na miejsce. Przez cały ciąg jej przesłuchania Mitia siedział jak skamieniały, spuściwszy oczy w ziemię. Grusza usiadła jaknajdalej od Katarzyny.
Teraz stanął przed trybunałem Iwan Fedorowicz.
Iwan wezwany był już dawniej i składać