— Gdy jej zacny ojciec, pan kapitan Crewe, przywiózł ją z Indji i oddał pod moją opiekę, — brzmiał ciąg dalszy przemówienia, — odezwał się do mnie żartobliwie: „Boję się, że ona będzie bardzo bogata“. A ja na to odpowiedziałam: „Postaram się dać jej takie wykształcenie, panie kapitanie, żeby mogło być uświetnieniem choćby największego bogactwa“. Istotnie Sara jest najwzorowszą z mych uczennic. Jej znajomość francuskiego i tańców przynoszą chlubę naszej szkole. Wytworność jej manier i grzeczne obejście się z ludźmi sprawiły, że nadałyście jej przydomek „księżniczki“. I teraz okazała wam swą uprzejmość, zapraszając was wszystkie na dzisiejszą zabawę popołudniową. Mam nadzieję, że potraficie to ocenić, a na znak uznania wzniesiecie jednogłośny okrzyk: „Dziękujemy ci, Saro!“.
Wszystkie dziewczynki powstały — zupełnie jak w ów pierwszy dzień, który Sara pamiętała tak dobrze.
— Dziękujemy ci, Saro! — zawołały chórem, a Lottie zaczęła podskakiwać z radości. Sara przez chwilę była onieśmielona, ale wnet opamiętała się i złożyła wszystkim piękny ukłon.
— Dziękuję wam bardzo, żeście sprawiły mi taką przyjemność! — odpowiedziała.
— Bardzo ładnie to powiedziałaś, Saro, — pochwaliła ją miss Minchin. — Tak postępuje prawdziwa
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/100
Ta strona została skorygowana.