księżniczka, gdy ją lud oklaskuje. — Tu zwróciła się w inną stronę, zmieniając ton głosu na gniewny: — Lawinjo, ten głos, który wydajesz w tej chwili, mocno przypomina chrząkanie. Jeżeli jesteś zazdrosna względem koleżanki, powinnaś wyrażać swe uczucia w nieco przyzwoitszy sposób. A teraz pobawcie się same, bo ja wychodzę.
Ledwie wyszła, już przełamał się ten urok czarnoksięski, jaki na uczennice wywierała jej obecność. Jeszcze się drzwi nie zamknęły, a już wszystkie ławki były puste. Małe dziewczynki przeskakiwały przez nie lub pchały się jedna przed drugą, a starsze nie dawały się im wyprzedzić; wszystko, co żyło, cisnęło się ku pudełkom. Sara z rozpromienioną twarzą pochyliła się nad jednem z nich.
— Aha! tu są książki!
Młodsze dziewczynki poczęły szemrać, a Ermengarda zawołała, nie kryjąc przerażenia:
— To twój tatuś przysyła ci książki w prezencie na urodziny? On chyba jest tak niedobry, jak mój tatuś! Nie otwieraj tego pudełka, Saro!
— Ja właśnie lubię książki — zaśmiała się Sara, ale zwróciła się w stronę największego pudełka. Znajdowała się w niem „Ostatnia Lalka“, tak piękna, że dzieci wydały przeraźliwy okrzyk radości i cofnęły się, patrząc na nią przez chwilę w niemym zachwycie.
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/101
Ta strona została skorygowana.