której malowało się w tej chwili jakby zakłopotanie. Trzeba przyznać, że i miss Minchin też wyglądała na zakłopotaną, a w spojrzeniu, jakiem obrzucała owego małego jegomościa, przebijało zmieszanie i rozdrażnienie.
Usiadła, przybierając postawę sztywno-wyniosłą, i wskazała gościowi krzesło.
— Proszę siadać, panie Barrow — odezwała się.
Pan Barrow nie usiadł odrazu. Całą jego uwagę pochłonęła „Ostatnia Lalka“ oraz otaczające ją przedmioty. Włożył na nas okulary i z widocznem na twarzy zgorszeniem przyglądał się tej wystawie. „Ostatnia Lalka“ nie przejmowała się tem bynajmniej; siedziała nieruchomo i spoglądała na niego obojętnym wzrokiem.
— Sto funtów! — burknął zwięźle p. Barrow. — Same kosztowne materjały, a wykonane u paryskiej modystki! Ależ ten człowiek marnował pieniądze!
Miss Minchin czuła się obrażoną tem, że ktoś śmie tak urągliwie wyrażać się o najlepszym z jej dobroczyńców. Nawet plenipotenci nie powinni sobie pozwalać na taką samowolę!
— Przepraszam, panie Barrow — odezwała się chłodno. — Nie rozumiem, co pan chce przez to powiedzieć.
— Widział kto sprawiać jedenastoletniemu dziecku
Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/105
Ta strona została skorygowana.