Strona:F. H. Burnett - Mała księżniczka.djvu/110

Ta strona została skorygowana.

— Najlepiej pani uczyni, nie płacąc za nic więcej... chyba że ma pani ochotę robić prezenty tej młodej panience. Ona już nie posiada ani grosza własnego majątku.
— Ale cóż ja teraz zrobię? — dopytywała się natarczywie miss Minchin, jak gdyby była przekonania, że obowiązkiem p. Barrow jest wynagrodzenie jej straty. — Cóż ja teraz zrobię?
— Nic już zrobić nie można, — odparł p. Barrow, składając okulary i chowając je do kieszeni. — Kapitan Crewe już nie żyje. Dziecko zostało na łasce losu. Nikt, oprócz pani, nie jest za nią odpowiedzialny.
— Ja nie przyjmuję tej odpowiedzialności... nikt mi nie może jej narzucić! — krzyknęła miss Minchin, pobladłszy z wściekłości.
Pan Barrow zabierał się do wyjścia.
— To nie moja sprawa, proszę pani, — odrzekł obojętnie. — Firma Barrow i Skipworth nie ponosi za to odpowiedzialności. Bardzo pani współczuję, rzecz oczywista.
— Jeżeli pan myśli, że obejmę nad nią opiekę, to się pan grubo myli — jęknęła miss Minchin. — Oszukano mnie... okradziono!... Ja ją wyrzucę na ulicę!
Gdyby miss Minchin nie była w tej chwili zaślepiona gniewem, napewnoby potrafiła w porę utrzymać język za zębami. Jednakże, gdy wyobraziła sobie, iż